Taki dziś leniwy, słoneczny, cieplutki, no po prostu piękny dzień. Brakowało tylko przysłowiowego rodzynka na torcie. Postanowiłam więc osłodzić moim chłopakom i sobie niedzielne popołudnie. Szybciutko ukręciliśmy prościutkie ciasteczka i teraz wszyscy zajadamy je i popijamy herbatką. Tosio dzielnie pomagał mi, szczebiocząc i próbując surowe jeszcze ciasto.
To chyba najbardziej czekoladowe ciastka jakie jadłam. Przepis pochodzi z moje wypieki. Na pewno trafi do Czekoladowego przepiśnika, który właśnie powstaje.
4 komentarze:
Bardzo smakowicie wygląda, a mały pomocnik słodki :)
Zazdroszczę czekoladowej niedzieli. Ja od prawie dwóch miesięcy nawet chleba nie jadłam z powodu diety, a o takich rarytasach nawet nie mam odwagi marzyć.
Mniam:) Ja też chcę :)
OMG!!!
Wyglądają baaaaardzo smakowicie :D
Lecę po przepis ;)
:***
Prześlij komentarz