Te zaproszenia już znacie, właśnie robiłam je i nieodmiennie kojarzą mi się z torcikiem Rafaello, ulubionym tortem moich dzieci. Przepis dostałam od Beaty, koleżanki z pracy. To drugi przepis od niej, który na stałe zagościł na naszym stole, zwłaszcza podczas Chrzcin i Komunii. Tak więc po zakończeniu lepienia, upiekłam sobie w nagrodę to niebiańskie ciasto.
Biszkopt:
Zważyć 4 jajka
Cukier troszkę mniej niż waga jaj (odjąć 1 łyżkę)
Mąka tyle ile zaważą jajka
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
Jaja mocno ubić z cukrem na parze. Do ubitej masy dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszać. Formę wyłożyć papierem do pieczenia, o średnicy 23 cm, nie smarować i posypywać boków tortownicy, wtedy ciasto będzie równe. Piec w nagrzanym do 180 st. C piekarniku, do tzw suchego patyczka (30-40 minut).
Powinien mieć złoty kolor. Po upieczeniu dobrze wystudzić, wyrównać wierzch i podzielić na trzy części. Najlepiej kroi się go żyłką.
Krem:
1/2 litra śmietany kremówki (30-36%)
2 opakowania bitej śmietany do mleka np Śnieżka
2 białe czekolady
20 dkg siekanych migdałów
40 dkg wiórków kokosowych
Czekoladę rozpuścić na parze z 4 łyżkami kremówki, powoli dodawać pozostałą delikatnie podgrzaną kremówkę. Powstałą masę ostudzić i włożyć do lodówki tak by miała temp. 4-6 st. C. Zimną masę ubijać dodając 2 opakowania bitej śmietany. Do tak przygotowanej masy dodajemy migdały i wiórki delikatnie mieszając. Część wiórków (ok.1/4)odjąć, by posypać nimi gotowe ciasto. Gotowy krem podzielić na trzy części.
Poncz:
Słaba herbata około 200 ml, delikatnie posłodzona z niewielkim dodatkiem cytryny, jeśli wolicie by ciasto zachowało jasny kolor, można wymieszać przegotowaną wodę z cukrem i cytryną. Poncz wystudzić. Nie bójcie się dodatku cytryny do poczu, krem jest dosyć słodki a lekko cytrynowy poncz zrównoważy smak. Jeśli ktoś lubi można dodać zamiast cytryny białe wino musujące 1-2 łyżki.
Nasączamy pierwszy płat ciasta i przekładamy kremem, kładziemy kolejny płat ciasta nasączamy go, na to kładziemy krem oraz ostatni płat i nasączamy go. Tak przygotowany tort, smarujemy na wierzchu i dookoła pozostałym kremem i posypujemy wiórkami. Odstawiamy na 12 godzin.
Staś wyciągnął zegarek Olgierda, który ma sporo różnych "bajerów". Antoś dzielnie asystował w odkrywaniu kolejnych gadżetów zegarka, niestety po jakimś czasie przestało mu to wystarczać i koniecznie chciał go wziąć do ręki, ale Staś nie chciał mu go oddać, więc Antoś zdenerwowany i bliski łez zakrzyknął:
- Stasiu! Ja niedawno rozmawiałem z prawem i prawo mówiło, że trzeba się dzielić zegarkiem!
Serdecznie dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, jestem zaskoczona i uradowana niezmiernie ich ilością.
Pozdrawiam
Agnieszka
8 komentarzy:
Te karteczki to piękna klasyka :)
Piękne są Twoje zaproszenia, pomimo upływu czasu nic nie tracą na urodzie ;)
Ciasto wygląda fantastycznie, ale niestety nie na moje umiejętności ;)
Piękne są te zaproszenia:) Ciasto robię bardzo podobne, tylko bez migdałów:)I pycha:) Wszyscy je lubią:)
Ale Twój Staś jest bosssski:)
No i oczywiście chodziło o Antosia, ale Staś z pewnościa także jest fantastyczny:)
Stasiowi już minął okres powiedzonek, ale mam ich trochę nagromadzonych, pdobnie jak Artusia. Najmniej mam Olgierda, pierwszego syna, gapa ze mnie, że nie zapisywałam.
Smakowite ciacho :)
Zaproszenia cudnie się prezentują.
Zaproszenia piękne, ciasto też wygląda rewelacyjnie:) Ja piekę bardzo podobne, ale rzadko, bo moim dzieciom ten smak jakoś nie podpasował, choć dla mnie to "miód w gębie";)
Zaproszenia piękne! Mi też skojarzyły się z Rafaelo,a przepis na torcik muszę wypróbować- takiej wersji jeszcze nie jadłam:)
Prześlij komentarz